Kilka dni później
odbył się pogrzeb ojca Damina, na który oczywiście poszedł.
Chłopak miał za złe sobie że nie przybył do miasta trochę
wcześniej i nie porozmawiał ze swoim ojcem w tych jego ostatnich
dniach. Po zakończeniu ceremonii Damin błądził sobie po mieście
nie mając pojęcia co ma teraz zrobić. Po chwili natknął się na
swojego mistrza.
YK:O tutaj jesteś
Damin, wszędzie cię szukałem.
DW:Co jest
mistrzu?
YK:Wracam do
siebie i zapomniałem ci przekazać twoją nagrodę.
DW:Nagrodę?
YK:Tak, trzymaj
oto twoje 50 000 $
DW:Dzięki.
YK:Czy coś się
stało, jesteś jakiś taki nie swój?
DW:Nie nic, po
prostu zamyśliłem się trochę.
YK:Na pewno?
DW:Tak tak, nie
musi się o mnie mistrz martwić.
YK:W takim razie
dobrze, do zobaczenia.
DW:Żegnaj
mistrzu.
Rozmowa z mistrzem
sprawiła że Damin także postanowił wyruszyć w podróż, nie
czekając na nic od razu udał się do swojej przyjaciółki Oriki.
O:Damin coś się
stało?
DW:Tak pakuj się,
wyruszamy dalej w podróż.
O:Co, czyli jednak
nie zostajesz w mieście?
DW:Nie,
przynajmniej na tą chwilę
O:W porządku
Damin powiedział
swojej rodzinie nowinę, nie wszyscy poparli tą decyzję ale musli
to zaakceptować. Gdy zapadł zmrok Damian stanął przed bramą
miasta i czekał na Orikę, która zjawiła się po jakiś 15
minutach.
DW:Masz wszystko?
O:Tak.
DW:W takim razie
możemy ruszać.
-Czekajcie!
(powiedział jakiś dziewczęcy głos)
Gdy Damin oraz
Orika spojrzeli za siebie, spostrzegli czarnowłosą dziewczynę w
okularach, z torbą podróżną.
DW:Karina, co ty
tutaj robisz?
K:Chciałam byś
zaczął mnie trenować, dlatego chciałabym się z wami zabrać.
DW:Trenować cię,
dlaczego?
K:Ponieważ mam
dość bycia szarą myszką która słucha się rodziców i pilnie
się uczy, chciałabym być niezależna a do tego potrzebna mi będzie
także siłą.
DW:Rozumiem, a co z
twoimi rodzicami, nie będą mieli nic przeciwko?
K:O to się nie
martw.
DW:W takim razie
dobrze, ruszajmy.
O:W porządku.
K:Tak.
Trójka przyjaciół
ponownie ruszyła w podróż.