Następnego dnia
rano, Damin i reszta udali się na arenę. Nim tam weszli, przed
wejściem stanęli Choyi Zeyuri wraz ze swoim uczniem (był w
podobnym wieku co Youchi, ubrany w czarny płaszcz)
CZ:Brawo nie
sądziłem że twój uczeń dostanie się do finału, ale tutaj
kończy się szczęście tych którzy zawdzięczają wszystko
fartowi.
YK:Odważne słowa
jak na kogoś z IQ ameby.
CZ:Coś ty
powiedział staruchu!
YK:To co słyszałeś
czubku.
CZ:Łajza!
YK:Cymbał!
CZ:Frajer!
YK:Kupa gówna.
Damin i Wenuri
byli zawstydzeni zachowaniem swoich mistrzów.
S:Proszę
finalistów o pojawienie się na arenie.
YK:Powodzenia
Damin, nie przegraj.
CZ:Tak ty także
Wenuris.
Damin oraz Wenuris
stanęli naprzeciw siebie na arenie.
WP:Zaraz na własne
oczy przekonam się na co stać lwią szkołę.
S:Zanim zaczniemy
walkę, przypomnę wam zasady. Walkę przegrywa ten który podda się,
nie będzie zdolny do walki, lub ja gdy uznam to za konieczne,
zabijanie jest surowo zabronione, rozumiemy się.
DW:Tak
WP:Tak.
S:W takim razie
nie przedłużając finał uważam za rozpoczęty, walczcie!
Damin oraz Wenuri
ruszyli na siebie i zderzyli się rękoma, po czym oboje odskoczyli
od siebie. Następnie ponownie ruszyli się na siebie i zaczęli ze
sobą wymieniać ciosy, walka wyglądała na początku wyglądała na
wyrównana, chodź żaden nie szedł na całość.
WP:Nie jesteś
najgorszy. (odparł z pewnym siebie uśmiechem)
DW: Hehe ty także.
WP:Dobra, to co
powiesz na to.
Wenuri ponownie
ruszył do ataku, jednak nim pojawił się przed swoim przeciwnikiem
błskawicznie się potroił po czym jeden walnął Damina w brodę
wybijając w powietrze, drugi i trzeci kopnęli go w plecy podbijając
go wyżej. Następnie Wenuris ponownie stał się jednym i złączonymi
pięściami posłał Damina na ziemie.
WP:Masz już dość?
DW:Żartujesz
sobie, to nie była nawet rozgrzewka. (odparł z pewnym siebie
uśmieszkiem podnosząc się z ziemi)
Damin znowu stanął
naprzeciw Wenuriego przyjmując pozycję do walki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz