Damin wziął mapę i opuścił wioskę,
po chwili do niego podbiegła dziewczyna którą uratował.
O:Czekaj!
DW:Orika, czego chcesz?
O:Jak także chce iść z tobą.
DW:Odmawiam, to nie bezpieczne dla
kogoś tak młodego jak ty.
O:Ty także jesteś w podobnym wieku.
DW:Ja to co innego, wracaj do domu. Jak
się z wszystkim uporam to wrócę was odwiedzić.
O:Obiecujesz?
DW:Tak, na razie.
Damin opuścił okolice, i ruszył w
kierunku świątyni, po kilku dniach dotarł przed jakiś most, za
którym znajduje się wielka dolina w której znajduje się owa
świątynia.
Chłopiec wszedł na most na którym co
drugi a czasami co trzeci szczebel był wyłamany, mimo to wszedł na
niego. Szedł powoli i ostrożnie żeby nie spaść, po zaledwie 30
minutach był na drugiej stronie. Nie czekając na nic udał się
wzdłuż doliny.
W paru godzinach w końcu dotarł do
tej świątyni, widać było że miała ona kilka tysięcy lat. W
okół niej znajdowało się kilkadziesiąt osób, ubranych tak samo
(w czarne koszulki, tego samego koloru spodnie, na twarzach mieli
maski podobne do gazowych)
DW:”To pewnie ten gang.”
-Co ten cały Wari odwala, powinien już
dawno tutaj być.
-Pewnie obżera się w jakiejś
restauracji.
DW:”Dobra, to do dzieła.”
(powiedział i ruszył do akacji)
-Spójrzcie jakiś dzieciak leci nas.
-Zabić go.
Każdy zaczął strzelać z broni w
chłopaka, jednak Damin był tak szybki że omijał każdy strzał,
czasem odbijał naboje rękami.
-Co to jest jakiś potwór?
-To jest nie możliwe?
Damin podbiegła
błyskawicznie do każdego członka gangu i ogłuszał go. Wszystko
zajęło mu nie całe 2 minuty, następnie nie czekając na nic
wszedł do świątyni.